Forum dla Pisarzy
Administrator
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze pisałem Powstańców I, wpadł mi do głowy pewien pomysł, który zapisałem i odłożyłem.
Ostatnio go odkopałem i coś tam stworzyłem, ale mało i trochę niezbyt świetnie.
Proszę o ocenę historii, ewentualne uwagi itp, oraz ocenę(nie koniecznie poprawę, ale miło widziana) fragmentu tekstu.
Pomysł:
CENZORED
Jeszcze ten fragment, który napisałem:
Nieprzenikniona ciemność nocy spowijała budynki szkoły. Chłodny zimowy wiatr tańczył po dziedzińcu, podwiewając szaty dziesiątek młodych ludzi, wlepiających wzrok w starca na podwyższeniu.
Był to wysoki, wątły i blady jegomość, zwany Artaquin. Czołowy mag Królestwa, a zarazem Nadzorca Szkoły Wszelkich Sztuk Wojennych. Poruszył nieznacznie kościstym palcem wzmacniając swój głos i huknął:
- Witajcie, adepci. Mam zwyczaj oficjalnego witania wszystkich chcących uczyć się w tej szkole, więc poświęćcie proszę trochę czasu na wysłuchanie mnie.
Wszyscy trzęśli się z zimna, więc mag zdumiał się nieco. Natychmiast zrozumiał, że nie umieją oni jeszcze podstawowych zaklęć, więc stworzył wokół dziedzińca izolujące pole, które natychmiast podgrzał.
Adepci spojrzeli zdumieni po sobie, lecz po chwili znów wlepili wzrok w maga, który kontynuował przemowę.
- Spędzicie tu najbliższe osiem lat. Każdy z was będzie się szkolił w wybranej przez siebie dyscyplinie, oraz podstawowych naukach takich jak matematyka, geografia, czy biologia.
Kilka osób jęknęło przeciągle, lecz czując na sobie przenikliwy wzrok maga zamilkli.
- Nie jest to konieczne, ale prosiłbym o odnoszenie się z szacunkiem do nauczycieli, dla własnego bezpieczeństwa. – Artaquin uśmiechnął się na wspomnienie pewnego niesfornego ucznia. – Wszystkie pozostałe informacje zostaną wam przekazane na jutrzejszych zajęciach. – Mag spojrzał w nicość i uśmiechnął się lekko - Miłej nauki! – krzyknął wesoło i odszedł z lekkim uśmiechem na twarzy.
Chwilę potem tłum został zręcznie podzielony przez nauczycieli i odprowadzony do budynków mieszkalnych.
Tymczasem trzej przyjaciele: Sylwar, Nigo i Tensin przemykali się dziedzińcem kryjąc przed wzrokiem nowicjuszy za pomocą tarczy stworzonej przez maga Tensina.
- To niehonorowe tak przemykać się za plecami prostaczków! – ryknął Sylwar, wojownik i szlachcic z czwartego pokolenia.
- Nie krzycz... Naprawdę nie ma potrzeby się ujawniać. – szeptał Nigo, łowca – Ci nieukształtowani, pełni nieopanowanych emocji nowicjusze mogliby nas rozpoznać. Chyba nie chcesz spędzić nocy na opowiadaniu tej samej historii wciąż od nowa...
- Racja. Lepiej zachować ciszę. Umiem skryć nas przed ich wzrokiem, jeszcze nie potrafią rozpraszać Tarczy Mroku, lecz dźwięk jest tutaj zwielokrotniony przez układ murów. – Mag czuł się w swoim żywiole podając szczegółowe informacje na znane mu tematy.
Sylwar zamilkł speszony nieco, lecz gdy tylko przestąpili próg ich pokoju znów zaczął mówić.
- Twój niekontrolowany potok słów wzbudza we mnie emocje nader negatywne. – zażartował Tensin chcąc uciszyć swojego przyjaciela choć na chwilę.
Nigo uśmiechnął się pod nosem. Jak zwykle leżał na rozpiętym w kącie pokoju hamaku pogrążając się we własnych myślach.
- Och, przestań. Gdyby nie mowa, czyż nie bylibyśmy zwierzętami? – zapytał wojownik.
- Zwierzęta też się komunikują, lecz tylko nielicznym jest dane pojąć ich mowę. – Nigo mówił niezwykle cicho, na granicy słyszalności.
- Więc czy nie bylibyśmy bezmyślnymi głazami? Przecież mowa jest największym darem od Bogów.
- Fakt, ale ty mówisz niemal bez przerwy. Teraz nawet Bogowie pragną, byś się wreszcie zamknął! – ofuknął go mag.
- No dobrze, dobrze... – wojownik spuścił głowę okazując skruchę.
Nastała chwila błogiej ciszy. Mag pogrążył się w lekturze swojej nowej Księgi Magii, a łowca zaczął z wolna zasypiać, gdy Sylwar nie wytrzymał i zapytał:
- Więc jak się czujecie jako uczniowie ostatniej klasy Szkoły Wszelkich Sztuk Wojennych?
Dwójka przyjaciół westchnęła ciężko, lecz przywykli oni już do wojownika, który wprost uwielbiał mówić.
- Ja jakoś nie czuję różnicy... – bąknął łowca.
- A ja jestem trochę zmartwiony tym, że nie będę mógł korzystać z biblioteki... – powiedział mag równie lakonicznie.
- Brak inicjatywy... Przecież to chwała ukończyć tak znamienitą szkołę! Będziemy rozchwytywani przez władców, którym będziemy służyć!
- Właśnie... Co zamierzacie robić, gdy ten rok się skończy? – przerwał Tensin.
- Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale... – odezwał się Nigo, lecz w słowo wwszedł mu Sylwar.
- Ja zamierzam swym orężem i zbroją biednych i uciemiężonych osłaniać. Oczywiście nie za darmo...
- Czyli najemnik. – podsumował Tensin wzbudzając cichy śmiech łowcy. – Ja myślałem o studiach nad magazynowaniem i kompresją energii magicznej, lecz biorąc pod uwagę, że mój nauczyciel zmarł po dziesięciu dniach od rozpoczęcia eksperymentów, raczej również najmę się u jakiegoś władcy ziemskiego.
- Ja zawsze chciałem po prostu żyć z dala od ludzkich osiedli, w zgodzie z naturą, ale moi rodzice się starzeją i muszę zapewnić im godziwy byt. – Nigo szepnął wstając i zakładając kołczan. – Postaram się was nie obudzić, gdy wrócę... – chwycił za łuk i wyszedł.
Dwójka przyjaciół nie odezwała się, tylko kiwnęła głowami, choć łowca nie był w stanie ich zobaczyć.
- Jeśli wychodzi o tej porze, to coś go musi dręczyć. – stwierdził Sylwar.
- Albo chce coś ukryć, nawet przed nami. – nastała chwila ciszy, lecz obaj powiedzieli jednocześnie – Trzeba za nim iść.
Mag i wojownik narzuciwszy czarne szaty wyszli ze swojego domku. W oddali zobaczyli tylko fragment łuku połyskującego w świetle księżyca i natychmiast ruszyli w tamtym kierunku.
Biegnąc przed siebie i starając się nie zgubić łowcy, mag i wojownik nie zauważyli, gdy wbiegli do dość dużego i gęstego lasu, który rósł nieopodal Hoowar, małej wioski, która zajmowała się głównie zapewnieniem szkole odpowiednich zapasów.
- Dziewka? – szepnął Sylwar.
- Nigdy. Nigo nie krył by tego.
- Może jest szkaradna jak noc? – zachichotał wojownik, lecz powstrzymał się, gdy mag uciszył go gestem.
Im dłużej biegli, tym dalej od łowcy się znajdowali. Po pierwsze to on był zaprawiony w całodziennym biegu po wyboistym podłożu, a poza tym doskonale wiedział, gdzie zmierza.
Nagle ślad urwał się, jakby Nigo nagle wyskoczył w górę i dalej skakał po dość gęstych koronach drzew. Nie było to wykluczone, mag i wojownik już widzieli takie sztuczki.
Gdy zaczynali już tracić nadzieję na odnalezienia przyjaciela, nagle spomiędzy zarośli dostrzegli światło.
Rozjarzone ognisko wesoło płonęło na środku niewielkiej łąki, na której kucał - jak miał w zwyczaju – Nigo, wpatrując się w ciemność i szepcząc coś pod nosem.
Mag powstrzymał wojownika przed odkryciem ich, mając nadzieję dowiedzieć się czegoś, nim ujawni swoją obecność.
Tensin wytężył wzrok, próbując przebić się przez ciemności. Odruchowo rzucił zaklęcie rozświetlenia, czego natychmiast pożałował.
Cały las w promieniu dwustu metrów zalała mlecznobiała poświata. Nie było możliwości, żeby łowca ich nie zauważył.
Mag próbował jakoś ukryć ich za zasłoną mroku, lecz zaprzestał wszelkich prób, gdy spostrzegł co leży przed łowcą. Natychmiast wstał i oniemiały podbiegł do swojego przyjaciela.
- Hertip... Nie wierzę...
Nigo nieco zdezorientowany i przestraszony próbował się tłumaczyć, lecz nagle zapomniał o wszystkim, gdy mag próbował podejść do stwora.
Natychmiast chwycił go za ramiona i pociągnął w dół, podczas gdy potężna łapa przeszyła powietrze.
Wielki pół smok, pół demon, pomimo zranionych i owiniętych szmatami skrzydeł sprawiał wrażenie pełnego wigoru. Jednak po jednym niecelnym ciosie upadł ciężko na ziemię i tylko warknął nisko.
- Przestraszyłeś go... Teraz moje zabiegi poszły na marne... – ofuknął go Nigo.
- Przecież mogę go uleczyć w kilka sekund! Trzeba było mi powiedzieć! – odgryzł się Tensin.
- Nie możesz... Przecież to Święte Żwierze. Jedno z siedmiu ulubieńców Bogów. Tylko oni mogą je leczyć. – wtrącił się stojący jak dotąd na uboczu Sylwar.
- Racja... Ale znam pewien rytuał. Jeśli uda mi się podkraść z pracowni kilka składników, bez problemu mogę go odprawić.
- Ale dlaczego w ogóle chcesz mu pomagać?! – zapytał Nigo. – Nie należysz do Braci Obrońców.
- Któż chciałby sprowadzać na siebie gniew bogów? To przecież maskotka Sentena, Boga Śmierci...
- Racja... Myślisz, że dasz radę mu pomóc?
Have a nice day, or night, or... whatever...
Offline
No to teraz ja zabieram się do roboty. Przyznam, że już tytuł mnie zachęcił, bo po angielsku, a to jakaś odmiana ;D
Już na początek muszę przyznać, że ciekawie dobrane postacie. Można powiedzieć, że to już gdzieś było, ale miałem sprawdzać, a nie chrzanić głupoty, więc do roboty.
przeniesie ich do jakiejś zapomnianej krainy.
O to mi się podoba...
Epickie, heroic-fantasy
To lubię
A teraz sprawdzanie.
podwiewając szaty dziesiątek młodych ludzi
Bardziej rozwiewając moim zdaniem
I tyle chyba z pierwszego akapitu. Ogólnie muszę przyznać, że trochę mia Harrego Pottera przypomina, ale to bez większego znaczenia.
Jak zwykle leżał na rozpiętym w kącie pokoju hamaku pogrążając się we własnych myślach.
Tutaj moim zdaniem powinno być coś, że się na tym hamaku położył. Bo trochę zgubiłem się przez ten szczegół.
Fakt, ale ty mówisz niemal bez przerwy. Teraz nawet Bogowie pragną, byś się wreszcie zamknął!
A tu się zaśmiałem, jak miało być. Dobre.
wwszedł
Tu raczej jedno ,,w". Ale to szczegół.
To drugi akapit skończony. Idziemy dalej, całkiem przyjemnie się czyta.
fragment łuku połyskującego w świetle księżyca
hmmm, jakoś to do mnie nie przemawia. Nie wiem, czy drewno powinno połyskiwać. Może jakieś zdobienia.
który rósł nieopodal Hoowar, małej wioski, która
Która... która. Za dużo tego trochę. Możesz zrobić z tego dwa zdania.
No cóż, to chyba tyle. Możesz śmiało usuwać streszczenie. Podoba mi się twoja zapobiegliwość, szczerze mówiąc. Cieszę się jednak, że mnie nie podejrzewasz. Ale wracając do tekstu...
Jest lepszy niż poprzednie twoje dzieła, które czytałem więc jestem mile zaskoczony. Ogólnie przyjemnie się czyta. Ja jednak jak zwykle muszę się czepiać. I tak jak dawniej zbyt mało opisów, tym razem bohaterów. Postacie bardzo fajne, ale nie zdążyłem się z nimi związać, polubić ich. Może źle piszę. Nie za mało opisów, a ogólnie za krótkie fragmenty. Jakbyś może to jakoś połączył albo coś, byłoby lepiej. Wydaje mi się, że to są fragmenty wycięte z całości, brakuje im rozszerzenia. Ale to kwestia, którą sam musisz przemyśleć.
Ogólnie ja nie wystawiam ocen, ale jakbyś chciał to się zastanowię ;D
Po prostu przyjemnie się czyta, nie ma błędów w zdaniach, ale ty i tak robiłeś ich mniej niż np. ja. Za to wciąż brakuje mi opisów.
Podoba mi się pomysł, muszę przyznać, a szczególnie ten moment, w którym coś przeniesie ich do tego innego wymiaru ( to odnośnie ogólnego pomysłu ).
Piszesz co raz lepiej, bo chyba sporo ćwiczysz. Ogólnie zauważyłem, że nasz poziom jest całkiem podobny. Obaj piszemy chyba co raz lepiej i oby tak dalej.
PS Kiedy zaglądałem na stare forum spojrzałem ilu mieliśmy członków, ile osób kiedyś pisało. A teraz zostaliśmy tylko my dwaj zajmujący się tym tak na poważnie, bo nie sądzę, by ci którzy nie siedzą na forum pisali zbyt wiele. Pewnie od czasu do czasu coś nabazgrają, ale nikt im tego nie sprawdzi, nie wytknie błędów, nie da rad więc nie mogą być co raz lepsi. Tylko my wytrwaliśmy. Aż mi się na usta ciśnie myśl... jak w powieści. Dwaj bohaterowie, którzy działają wbrew światu, ale mimo to zwyciężą. Normalnie przepis na powieść ;D
Offline
Administrator
Dobrze ujęte. Zawsze jak zajmuje się czymś grupa ludzi, to cześć się wykrusza, a wytrwali pozostają.
Jak ja zaczynałem pisać, to pociągnąłem za sobą 6 osób ze szkoły. Teraz jestem sam.
Dobra, jeszcze kilka odpowiedzi na uwagi:
Łuk ma pobłyskiwać. Są na nim wyryte runy, jest lakierowany itp., więc odbija światło.
Początek może trochę zmienię, bo mnie też przypomina Harry'ego, a nie lubię tych książek. Może pominę całą szkołę, tylko rozdanie atrybutów(coś jak ukończenie szkoły, tylko zamiast papierka każdy dostaje łuk, kostur, albo miecz).
Ten tekst JEST niespójny i MA BYĆ
To jest takie coś, co nazywam FW. Free Writing.
Czasem do głowy przychodzą Ci jakieś zdania, jakby wyciągnięte z kontekstu. Ja to zapisuję, może kiedyś użyję.
To natomiast pisałem metodą No Thinking. Po prostu miałem pomysł, zacząłem pisać i coś wyszło.
To miało być taka próba, czy może się udać.
Dziękuję za sprawdzenie i ocenę.
Jeszcze jedna adnotacja(chaos, nie?).
Rozwijamy się pisząc, a gdy piszemy dużo, rozwijamy się szybciej.
Mimo, że robiłeś błędy wcześniej, teraz zwyczajnie pisząc i czytając wyzbyłeś się ich. Każda praca ma błędy, literówki itp.
Dlatego się ją sprawdza, żeby to poprawić.
Ja też nie pisałem najlepiej. Właściwie to okropnie. Jak czytam Powstańców I(moja pierwsza książka, skończona, ale zbyt słaba. Planuję część II, która będzie I, podczas gdy jedynka będzie prequelem(Zagmatwane, wiem). to się załamuję, jak można było coś takiego stworzyć...
Mam tylko nadzieję, że żadne z nas nie poprzestanie w swojej drodze ku doskonałości i oczywiście wydanej pozycji(a nawet kilkuset:)
Miłego dnia!
Offline
Może pominę całą szkołę, tylko rozdanie atrybutów
Dobry pomysł. Albo może być jakiś ostatni test czy coś takiego. To tylko luźna propozycja ;D
To jest takie coś, co nazywam FW. Free Writing.
No to teraz rozumiem. Ja w sumie nigdy tak nie pisałem, bo zawsze musiałem wymyślać dalszy ciąg i pisać w całości. Nigdy też w sumie nie robiłem planu wydarzeń, a to już źle. Trzeba będzie coś zmienić. Powieść, którą aktualnie piszę mam w pamięci i w sumie żadnych pomocy na papierze. No może tylko świat opisuję oddzielnie, żeby się w nim nie pogubić.
Jak czytam Powstańców I to się załamuję, jak można było coś takiego stworzyć...
Ja to się po prostu śmieję z moich starych tekstów. Ale załamanie też czasami przychodzi ;D
Offline
Administrator
Czemu twierdzisz, że cokolwiek co robisz jest złe(przykład o nie pisaniu planu wydarzeń).
COKOLWIEK co pomaga Ci w pisaniu, lub nie przeszkadza jest dobre.
Ja też raczej nie piszę planów, czasem tylko główny zarys, czy streszczenie, ale nic szczegółowego. Pozwalam wyobraźni swobodnie biegać po świecie tworzonym.
Dziękuję za "Luźną propozycję"... Też myślałem nad czymś podobnym, ale mam potwierdzenie, że to coś dobrego.
Offline